Każdy z nas może znaleźć się w sytuacji kiedy inny człowiek będzie potrzebował pomocy. W mózgu pozbawionym tlenu już po kilku minutach zachodzą poważne nieodwracalne uszkodzenia. Żadna karetka nie dotrze tak szybko. Podjęcie resuscytacji przez świadków zdarzenia daje szanse przeżycia. Niestety, boimy się pomagać. Aż 63% młodych Polaków nie udzieliłaby pierwszej pomocy, ponieważ boi się, że mogłaby zaszkodzić. Należy zadać sobie wtedy pytanie, czy można bardziej zaszkodzić człowiekowi, który nie oddycha, a jego serce nie bije? Odpowiedź jest oczywista, prawda? Boimy się pomóc również ze strachu, że zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności karnej, jeśli u poszkodowanego wystąpią komplikacje. Jesteśmy przekonani, że z braku profesjonalnego przygotowania, zamiast pomóc możemy tylko bardziej zaszkodzić. Do odpowiedzialności karnej możemy być pociągnięci przede wszystkim wtedy, gdy nie podejmiemy próby ratowania ludzkiego życia. Nie należy natomiast obawiać się prawnych konsekwencji działań prowadzonych w ramach udzielania pomocy przedmedycznej. Do tej pory nikt w Polsce nie został ukarany za nieprawidłowe udzielenie pierwszej pomocy.
Przede wszystkim jeśli widzimy, że dana osoba jest w stanie nagłego zagrożenia zdrowia, należy niezwłocznie powiadomić służby ratownicze: czyli zadzwonić pod numer 999 lub 112.
Podstaw resuscytacji krążeniowo-oddechowej jest kilka: własne bezpieczeństwo (stosowanie rękawiczek jednorazowych), sprawdzenie reakcji poszkodowanego, sprawdzenie oddechu, udrożnienie jego dróg oddechowych (m.in. odgięcie głowy), uciskanie klatki piersiowej (około 100-120 uciśnięć na minutę).
Od kilku lat w naszej szkole przeprowadza się szkolenie z pierwszej pomocy przedmedycznej. Uczniowie mają okazję poćwiczyć nie tylko na fantomie ale także na swoich kolegach i koleżankach. W tym roku szkolenie przeprowadził kpr. Marcin Żyła – żołnierz, instruktor z Centrum Szkolenia Inżynieryjno-Lotniczego w Dęblinie, ratownik medyczny, druh OSP w Kurowie, a także pani Agnieszka Stępniak-Łuczywek psycholog.